piątek, 21 lutego 2014

Pamiętnik

Czuję się fatalnie.
Czemu ja nie potrafię słuchać ludzi akurat wtedy kiedy tak dobrze mi radzą?! No czemu?
To jest okropne. Od początku tego roku szkolnego no cóż nie powiem, inteligencją to ja się nie popisałam. Jak mogłam doprowadzić do tak niskiej średniej? Hmm.. sama nie wiem. Nie mam ochoty o tym myśleć, mam nadzieję, że to poprawię. Co z tego, że mam nadzieję skoro nawet nie dąże do tego, by to się stało? Ja po prostu już nie potrafię być taka jak kiedyś. Taka spokojna, taka nijaka. Nie pamiętam już nawet jak to było być kimś takim. To w jakie się wciągnęłam towarzystwo... no właśnie. Z kim przystajesz taki się stajesz? Powiedzmy, ale gdybym była na tyle silna odmówiłabym temu wszystkiemu. A ja? A ja sama jeszcze bardziej namieszałam. Zepsułam wszystko. I co się stało z tymi obietnicami z dzieciństwa? Czemu tak nagle odeszły? Czy nikt już nie pamięta jak kiedyś obiecał sobie " Ja nigdy nie będę palić"? " Ja nigdy nie będę używać brzydkich słów"? itp.? No odpowiedzcie sobie sami, nie pamiętacie tego, naprawdę? Bo ja doskonale to pamiętam. Oczywiście nic mi nie daje to, że pamiętam, bo i tak złamałam te obietnice. Nadal nie potrafię zrozumieć tego, co się ze mną stało. Jak można z kochającej życie, spokojnej osoby zmienić się tak bardzo? Próbując sobie przypomnieć jak to się zaczęło znajduję odpowiedź. Tej odpowiedzi pewnie nie spodziewa się nikt z was, a i ja nie mam ochoty się nią dzielić gdyż jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. Ale skoro mam świadomość tego jak źle postąpiłam to czemu nie potrafię się od tego odciągnąć? Na to pytanie ciężej znaleźć odpowiedź, może kiedyś ją znajdę. Może tak już miało być? Eh, przecież ja nie wierzę w tą bajkę o przeznaczeniu. Każdy sam kieruje swoim losem. Ale wracając do tematu. Tak wiele złego zrobiłam kilku osobom, tak bardzo je raniłam. A w momencie kiedy moi pseudo przyjaciele ode mnie odeszli co się stało? Kto przy mnie był? No kto? No właśnie. Były przy mnie osoby, które najbardziej zraniłam. Straszne, przez to jeszcze bardziej odczuwam to jakim potworem jestem. Nie chcę, żeby ludzie postrzegali mnie jako takie zło, bo nigdy taka nie byłam. Ekhm, to znaczy nigdy nie odczuwałam, że taka jestem. Zawsze twierdziłam, że robię słusznie próbując dostosować się do innych, ale z biegiem czasu dostrzegam jak wielki błąd popełniłam, niestety czasu cofnąć się nie da, a nawet jeśli to pewnie popełniłabym go znów. Czemu? Bo strasznie łatwo ulegam, muszę to w sobie zmienić. Tyle rzeczy chcę w sobie zmienić... tylko brak mi odwagi. Niektórzy uważają, że jestem odważna. Ja twierdzę, że tak nie jest, że jest wręcz przeciwnie. To, że potrafię wyznać komuś co czuję to tylko kwestia tego, że nie chcę tracić czasu, chcę żeby ludzie wiedzieli co o nich myślę. Kiedyś może mi zabraknąć czasu na to wszystko. Polepszyły mi się kontakty z rodziną, przeprosiłam osoby, które raniłam. Czasami płakać mi się chce jak mówią, że naprawdę jestem bardzo miła, a miały mnie za taką wredną.. Ale teraz. Teraz przeszłość mnie goni. To wszystko wraca. Przy byle piosence, przy wszystkim. I te przeprosiny.. No właśnie. Czy powinnam je przyjąć? Czy przyjmując je ryzykuję, że znowu się stocze na samo dno? Czy warto? Odpowiedź na te pytania muszę znaleźć sama wiem. Ale sobie nie radzę.
Wiem, że nikt mi nie pomoże zwłaszcza, że sama czuję się jak jakiś potwór przez zdarzenia minionych miesięcy. Nie zdziwię się jak niedługo wszyscy się ode mnie odwrócą i będę musiała sobie radzić sama, bo gdybym była na ich miejscu już dawno bym siebie zostawiła. Na co komu znajomość z kimś takim? Zero z tego korzyści w dodatku ja nawet nie potrafię się zmienić. Nie wiem od czego zacząć, nie potrafię o tym rozmawiać. Przepraszam.
"Chcesz zmienić świat na lepszy? Może od siebie zacznij."
" I z każdą kolejną kreską na ciele twierdzisz, że to ostatnia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz